Fotografia
Większość zdjęć powstała na obszarze Urzecza, czy – jak kto woli – Pradoliny Wisły. To rozległe tereny, położone po obu stronach Wisły, między ujściem Wilgi i Pilicy na południu, a Saską Kępą i Siekierkami na północy. Dlaczego akurat Urzecze? Zapewne pandemia przyspieszyła peregrynację okolic Jeziorka Czerniakowskiego opodal którego mieszkamy i szybko rozciągnęła ją na obszar za Gassy po Górę Kalwarię.
Dlatego, że krajobraz tej krainy wydaje się typowo polski. Pola uprawne, łąki, torfowiska, a nawet bagna. Lasy, kępy zadrzewień, szeregi wierzb nad strugami i kanałkami melioracyjnymi. To ciąg jezior i oczek wodnych. To nostalgiczne, a zarazem przyciągające swoją zagadkowością mgły i opary, to prażące w ciągu dnia słońce, wieczory i noce pełne tajemniczych odgłosów.
To kolumny chmur, zapachy, kakofonia ptasich głosów i łopot skrzydeł nad naszymi głowami – bo i fauna Urzecza jest zadziwiająco bogata. To świat, który nie tylko graniczy z wielkim miastem, ale i wnika między zabudowania wsi, ogródki działkowe, osiedla bliźniaczo podobnych apartamentowców i pierwsze wieżowce stolicy. Jest tam obecny, ponieważ to my, ludzie zawłaszczyliśmy tereny, które jeszcze dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat temu, należały do zwierząt, które od tysięcy lat są ich domem.
Ktoś powie, że są ciekawsze i piękniejsze miejsca. Zapewne, jednak wymienione zalety Urzecza, trzeba uzupełnić o kolejną: żeby się w ten świat zagłębić, wystarczy kilka minut spaceru od najbliższego centrum handlowego, osiedla apartamentowców, czy blokowiska.