Polowanie na myszołowa

  • Start myszłowa i jednoczesny start wrony

    Start myszłowa i jednoczesny start wrony

  • Początek pościgu, przyłączają się kolejne wrony

    Początek pościgu, przyłączają się kolejne wrony

  • Chwila oddechu, z wroną na karku

    Chwila oddechu, z wroną na karku

  • Wrony zaganiają myszaka między drzewa

    Wrony zaganiają myszaka między drzewa

  • Myszołów prześlizguje się między drzewami

    Myszołów prześlizguje się między drzewami

Biedne myszołowy. Nie mają życia, gdy ich terytorium łowieckie, zazębia się lub sąsiaduje z terenami zajmowanymi przez wrony siwe. Wrony bezceremonialnie zdradzają miejsce na drzewie, czy słupie, który zajmuje polujący z zasiadki myszołów, siadając po sąsiedzku lub krążąc w pobliżu. Ba, gdyby tylko…

Bardzo często grupowo atakują myszołowy, gdy te tylko zerwą się do lotu. Nie jeden raz zdarzyło mi się obserwować jak wrony, same lub wespół z gawronami, ścigają myszołowy. Raz, na jednego przycupniętego na gałęzi myszołowa czatowało - nie jestem pewien czy udało mi się policzyć wszystkie obsiadłe najbliższe drzewa ptaszyska – pięćdziesiąt cztery wrony i gawrony.  Gdy w końcu wystartował, rzuciła się za nim cała chmara. Co ciekawe nie atakowały go razem lecz pojedynczo: gdy jeden zbliżał się do „myszaka” kolejna wrona lub gawron odrywała się od chmary i czekała na swoją kolej. Tak prześladowany myszołów zniknął mi z oczu po drugiej stronie nasypu drogi szybkiego ruchu. Byłem przekonany, że nie ujdzie z życiem.

Uszedł. Po kilkunastu minutach siedział spokojnie na tej samej gałęzi i pewnie wypatrywał ofiary. A w pobliżu nie  było ani jednego prześladowcy.

Innym razem pięć, czy sześć wron zagoniło myszołowa w grupę drzew, na brzegu której stałem. Wleciał jakby na jednym skrzydle między gęste w tym miejscu konary (fragment tego lotu jest na zdjęciu), prześliznął się między gałęziami i już był po drugiej stronie. Wrony, chociaż wyraźnie zwolniły, poleciały za nim. Myszołów zawrócił i ciężko pracując skrzydłami nabierał wysokości. Wrony tym razem zostały daleko w tyle.

O ile może nie dziwić zawziętość rodzimych wron siwych w tępieniu swojego rodzimego wroga, jakim jest myszołów zwyczajny, to dziwi wciąganie w te porachunki obcych. Ataki z udziałem gawronów obserwowałem w grudniu, czy styczniu gdy do Polski na zimowanie przylatują wielkie stada tych ptaków z północy i wschodu. Wrona przez cały rok obcując z myszołowem może mieć do niego wiele „ale”, ale co mogą mieć do niego obce gawrony? Zemstę za sprawki jego krewniaka myszołowa włochatego, z którym być może „wschodnie” gawrony dzielą terytoria u siebie? 

Jak by nie było, trudno nie odnieść wrażenia, że wrona, agresywny ale przede wszystkim bardzo inteligentny ptak, potrafi zagospodarować energię nieco od siebie słabszych krewniaków i skierować ją przeciwko swoim wrogom.